Partner serwisu
28 września 2016

Kilka strzałów w dziesiątkę – wywiad z Jackiem Jantoniem

Kategoria: Alkohole

– Nowe kategorie produktów, które w ciągu ostatnich 25 lat pojawiały się na rynku, często powstawały u nas. Choć nie zawsze potrafiliśmy do końca wykorzystać te okazje i stać się liderem w danej kategorii, ale mamy na swoim koncie kilka takich strzałów w dziesiątkę – mówi Jacek Jantoń, prezes zarządu Jantoń S.A. Sp. K..

Kilka strzałów w dziesiątkę – wywiad z Jackiem Jantoniem

 

Śledząc informacje pojawiające się w mediach można się dowiedzieć, że firma Jantoń notuje od wielu lat stabilny wzrost przychodów.

Rzeczywiście tak jest. Bywały jednak lata, że wprowadzaliśmy na rynek np. nowy produkt i wtedy ten wynik był szczególnie dobry.

Nieskromnie muszę powiedzieć, że nasza firma była zawsze bardzo innowacyjna. Szereg nowych kategorii produktów, które w ciągu ostatnich 25 lat pojawiały się na rynku, powstawał często u nas. Choć nie zawsze potrafiliśmy do końca wykorzystać te okazje i stać się liderem w danej kategorii, ale większość nowości tworzyliśmy my.

Takim przykładem hitu, „strzału w dziesiątkę”, było m.in. wino w kartonie tetrapak. Choć popyt na nie trwał jedynie kilka lat i ten rodzaj opakowania został wyparty przez szkło, to dawał nam doskonałe wyniki.

 

Ostatnie lata to czas dużego rozwoju firmy. Uruchomiliście nowe linie, powstało centrum logistyczne. W co inwestujecie dzisiaj?

Rzeczywiście, mamy za sobą czas potężnych inwestycji w infrastrukturę. Uruchomiliśmy nowe linie rozlewnicze, zmodernizowaliśmy te stare, wymieniliśmy część maszyn. Oprócz tego wybudowaliśmy centrum logistyczne i magazyny wysokiego składowania. Choć największe inwestycje mamy za sobą, to na tym nie poprzestajemy. Obecnie sporo inwestujemy w rynek.

 

A dokładniej?

Nasza strategia to pozyskiwanie nowych klientów i podpisywanie porozumień bezpośrednio z małymi sklepami. W drugim półroczu 2015 i pierwszym półroczu 2016 zawarliśmy umowy z kilkoma tysiącami sklepów w Polsce, głównie z tymi zrzeszonymi w mniejszych lub większych sieciach detalicznych. Jako że w sieciach handlowych nasze produkty są dostępne, przyszła pora na zagospodarowanie rynku detalicznego w mniejszych miejscowościach. W ostatnich latach ten obszar został trochę przez nas zaniedbany, choć na początku stanowił podstawowy kanał dystrybucji.

 

Jak podpisane umowy wpłyną na wasze wyniki sprzedaży?

W tym roku przyrosty będą tu kilkunastoprocentowe. Na wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać, podpisywanie wspomnianych umów, szczególnie w początkowym okresie współpracy, generuje dodatkowe koszty. Jest to jednak zgodne z naszymi założeniami. Wyników spodziewamy się w drugim półroczu 2016 i w 2017 roku.

 

Skoro już jesteśmy przy przełomie 2016 i 2017 roku. Jakie plany macie na ten rok?

Mamy plany sprzedażowe, które zakładają kilkunastoprocentowy przyrost i w obrocie, i wyniku finansowym netto. Liczymy, że na ten wynik korzystnie wpłynie fakt wprowadzenia przez nas nowej kategorii, wódki czystej Medoff. Na początku roku podpisaliśmy umowę z dużym ukraińskim producentem, jednym z większych na świecie. Produkt powstaje w unikatowej technologii filtracji przez plastry miodu. Nowoczesny zakład, nowe linie o olbrzymiej wydajności. Marka Medoff jest ósmym brandem na świecie, choć w Polsce do tej pory nie była znana. Podpisaliśmy umowę na wyłączność i od lipca 2016 sprowadzamy ten produkt na nasz rynek. Właśnie zbudowanie odpowiedniej dystrybucji wódki Medoff jest jednym z naszych głównych celów na ten rok. Drugim celem będzie jeszcze jeden produkt produkowany u nas w zakładzie, który pojawi się jesienią tego roku na rynku, ale póki co nie będę zdradzał więcej szczegółów.

 

Mówił pan o inwestycjach w rynek, ale pewnie nie ograniczają się one tylko i wyłącznie do kupowania miejsca na półkach sklepowych.

Oczywiście, że nie. Inwestujemy w dystrybucję, ale również w badania i rozwój. Prowadzimy zarówno badania nad nowymi produktami od strony technologicznej, jak i badania rynkowe. Wydajemy dość dużo pieniędzy na to, żeby dowiedzieć się, czego ten rynek od nas oczekuje i co ma szanse się na nim najlepiej odnaleźć. W ten obszar będziemy dalej mocno inwestować w najbliższych latach.

 

Jak rynek zmieniał się na przestrzeni ostatnich lat?

To, co jeszcze kilka lat temu było klasą premium, dziś stało się mainstreamem. Konsumenci oczekują produktów lepszych jakościowo, ładniej zapakowanych, bardziej eleganckich. Stawiają nam coraz wyższe wymagania. Oczywiście, dalej są kategorie ekonomiczne, jest liczna grupa odbiorców, która oczekuje produktu taniego, ale rośnie też grono, które jest w stanie – za odpowiednią jakość – zapłacić odpowiednią cenę.

Oprócz tego pojawiają się nowe produkty, w ostatnich latach na popularności zyskał np. cydr.

 

Pojawił się produkt, który wcześniej w Polsce nie był znany.

Cydr jest bardzo popularny w innych krajach Europy, ale w Polsce, przynajmniej w okresie powojennym, nie był znany. Myśleliśmy o wprowadzeniu go na rynek już od dawna, ale w tym przypadku akurat wyprzedziła nas konkurencja.

 

Obawialiście się odbioru ze strony konsumentów?

Troszkę tak. Cydr był zupełnie nową kategorią produktową i nie wiedzieliśmy, jak przyjmie się na polskim rynku. O pozytywnym jego odbiorze na polskim rynku świadczy stały wzrost sprzedaży, a także pojawiające się każdego roku nowe marki cydru. Firma Jantoń zamierza w tym roku podwoić sprzedaż swojego cydru.

 

A ludzie nie mają dobrego zdania o winach owocowych…

Jakość win owocowych była kiedyś fatalna ze względu na brak konkurencji, a nie na jakość surowca. Stąd te produkty nie cieszą się dobrą sławą. Cydr jednak ma niską zawartość alkoholu, jest lekko gazowany, ładnie zapakowany. Ten napój to dowód na to, że z tego samego polskiego jabłka możemy wyprodukować smaczny napój, który obecnie robi furorę, a jego sprzedaż rośnie. Zamierzamy w tym roku podwoić sprzedaż swojego cydru.

 

Wprowadziliście go w ostatnich latach. A jak w dłuższym okresie zmieniało się portfolio produktowe firmy?

Firma funkcjonuje od 25 lat. Na początku wprowadziliśmy kategorię produktów ekonomicznych, win owocowych. Następnie sukcesywnie zwiększaliśmy udział w naszym portfolio produktów ze średnich i wyższych półek. Dziś produkty ekonomiczne, jeżeli chodzi o przychody, stanowią mniej niż połowę, a w zakresie udziału w marży to mniej niż jedna trzecia. Do oferty weszły później wina gronowe, rozlewane tutaj, wina importowane w butelkach, gama win deserowych i napojów na bazie win, a w ostatnim czas wyroby spirytusowe, wódki – zarówno produkowane w naszym zakładzie, jak i sprowadzane. Pojawiające się nowe produkty wymagają od nas ciągłego doskonalenia.

 

Jednym ze sposobów na doskonalenie i optymalizację produkcji jest Lean, który wdrożyliście w waszej firmie. Jak go pan ocenia w praktyce?

Pierwszą fazę wdrażania Lean mamy już za sobą. A efekty? Bardzo dobre. Ich głównym miernikiem jest koszt wytworzenia produktu, który spadł aż o 25%. To dużo.

W związku z tym, że wprowadzamy ciągle nowy asortyment, rozbudowywaliśmy zakład o nowe linie i magazyny, musimy ponownie „zleanować” zakład. Będzie to miało miejsce w najbliższym czasie. Cóż, jest to system, który cały czas musi żyć, rozwijać się razem z firmą i zakładem produkcyjnym. Trzeba go bez przerwy udoskonalać.

 

Bez przerwy trzeba też inwestować. Mówił pan o tym, co udało się zrealizować tu, w zakładzie i o inwestycjach w rynek. A czy w przyszłości planujecie kolejną rozbudowę?

Mamy oczywiście w planach dalszą rozbudowę i rozwój. Nie nastąpi to jednak w najbliższych latach, bo w tej chwili rozbudowane moce produkcyjne są wystarczająco duże. Póki co pracujemy nad tym, żeby wykorzystać w 100% to, co mamy.

Główny zakład produkcyjny to działka 2 ha zabudowana w ¾. Reszta to parkingi i plac manewrowy. Może to odważne stwierdzenie, ale myślę, że na tę wielkość produkcji, którą realizujemy tutaj, produkujemy najwięcej w Polsce w przeliczeniu na jednostkę powierzchni. Ma to swoje plusy i minusy. Plusem jest to, że koszty bezpośrednie związane m.in. z podatkiem od nieruchomości są niższe, ale często ciasnota utrudnia sprawy logistyczne, przemieszczania surowców i towarów. W związku z tym nowe centrum logistyczne powstało w naszej drugiej lokalizacji, kilkaset metrów dalej, gdzie mieści się biurowiec. Stoją tu magazyny z regałami wysokiego składowania, do których produkty są przewożone codziennie z części produkcyjnej. Możemy dzięki temu wybudować halę i uruchomić kolejną fermentownię czy linię rozlewniczą właśnie przy wspomnianych magazynach.

 

Czy jest coś szczególnie trudnego w prowadzonej przez was produkcji?

Branża winiarska jest specyficzna, fermentacja to żywy organizm. Zawsze istnieje ryzyko zakażeń, wpływ na proces mają też czynniki zewnętrzne, które są nieprzewidywalne. Zagrożenia oczywiście są, ale posiadamy wdrożone innowacyjne systemy kontroli, które zapobiegają ryzykom. A najtrudniejsza, i to nie tylko w naszej branży, jest oczywiście sprzedaż.

 

Rozmawiał Adam Wita
Fot. Jantoń S.A. Sp.K.

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ