Partner serwisu
04 maja 2015

Rolnik szuka partnera w USA

Kategoria: Z życia branży

Firma Rolnik szuka dla swoich przetworów nowych rynków zbytu. Ma nadzieję, że w kolejnym podejściu uda się jej skutecznie zaistnieć w Stanach Zjednoczonych. W Polsce chce rozbudowywać segment dań gotowych, finansując inwestycje tanimi kredytami.

Rolnik szuka partnera w USA

– Chcielibyśmy się tam pojawić z marką Rolnik. Bo jeżeli brand Rolnik jest jednym z silniejszych w przetwórstwie owocowo-warzywnym w Polsce, to uważam, że na takim tradycyjnym i tak polonijnym rynku, jakim są Stany, jak najbardziej mamy szansę – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach Józef Rolnik, właściciel firmy Rolnik.

Do tej pory Rolnikowi nie udało się wprowadzić produktów na rynek amerykański, choć w przeszłości podejmował takie próby. Liczy jednak na znalezienie odpowiedniego partnera do ekspansji.

– Nie natrafiliśmy na dobrego partnera. Większość z nich to duże i znane firmy, które preferują własne brandy i nie chcą budować marki komuś innemu –podsumowuje dotychczasowe próby Józef Rolnik. – Tutaj trzeba znaleźć kogoś, kto byłby w stanie wspierać nasz brand. Wydaje mi się, że taka firma jest albo się pojawi, albo znajdziemy ją szybciej czy później.

W okresie od stycznia do września 2014 roku – jak podał Główny Urząd Statystyczny – eksport polskich przetworów spożywczych wart był ponad 7,1 mld euro i był o 7,1 proc wyższy niż w tym samym okresie 2013 roku. Dla firmy Rolnik eksport to ważny element rozwoju.

– Przede wszystkim Europa Środkowa – informuje właściciel firmy. – Tutaj walczymy o rynki zarówno brandem Rolnik, jak i private label [produktami pod markami sieci handlowych]. Wchodzimy na te rynki z pomocą sieci, które tam też rozwijają swoją działalność. I mimo że sytuacja na rynku wschodnim jest trudna, to współpracujemy w Rosji z dwiema sieciami bezpośrednio. Mam nadzieję, że obecna sytuacja się zmieni. Każdy zdobyty rynek to bardzo duże osiągnięcie.

Rolnik o wejściu na giełdę nie myśli, bo obecnie rozwija się głównie w oparciu o własne środki oraz kredyty bankowe, dlatego innych źródeł finansowania nie szuka.

– Na razie nie mamy z tym kłopotów, pieniądz jest bardzo tani i dostępny – mówi właściciel firmy. – Banki zaczęły znowu wspierać branżę rolniczą. Skupiamy się na rozwoju i pilnowaniu swojego brandu, żeby to była silna marka.

Spółka myśli o rozbudowie gamy produktów głównie w segmencie dań gotowych, choć przyznaje, że konkurencja jest tu wyjątkowo silna, należą do niej takie marki, jak Pudliszki czy Łowicz.

– Jeżeli chodzi o produkty, to w branży warzywno-owocowej mamy trochę ograniczone pole do działania, bo tu naprawdę wymyślać w każdym roku coś nowego jest bardzo trudno – uzasadnia ten kierunek Józef Rolnik. – Bardzo liczymy na branżę przetwórstwa mięsnego, na dania gotowe, tam mamy kilka ciekawych pomysłów, ale nie chcę ich ujawniać, bo konkurencja czuwa.

Ewentualne decyzje inwestycyjne na ten czy przyszły rok Rolnik podejmie, gdy będzie jasne, na jakie wsparcie unijne może liczyć polskie przetwórstwo spożywcze. Jak podkreśla Józef Rolnik, gdy można było liczyć na 40 czy 50 proc. dotacji, to moglibyśmy podjąć o wiele większe ryzyko inwestycyjne.

– Cały problem leży w tym, czy mamy jakiekolwiek szanse na dotacje unijne. Cały czas twierdzę, że jeżeli się nic nie zmieni, to będzie to bardzo złe dla polskiego przetwórstwa. Gdy patrzymy na branżę rolną, to od razu zobaczymy, że przetwórstwo owocowo-warzywne oparte na sterylizacji i pasteryzacji jest na szarym końcu, a ie uważam, że już wszystko zostało zrobione. Potrzebujemy jeszcze trochę pieniędzy i jeżeli dostaniemy je za granicą, to tam będziemy inwestować. Mamy zakład na Węgrzech, może tam dostaniemy unijne dotacje – konkluduje Józef Rolnik.

Źródło i fot: Newseria

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ