Afera mięsna: jak zwiększyć bezpieczeństwo transportu zwierząt i zapobiec surowym karom?
Długie przejazdy to dla zwierząt gospodarskich źródło stresu i cierpienia. Aby zwiększyć dobrostan zwierząt w UE, europosłowie chcą zaostrzyć kontrole i kary oraz skrócić maksymalny dozwolony czas transportu. Istnieją już przepisy unijne regulujące te kwestie, a w rezolucji przyjętej na posiedzeniu plenarnym 14 lutego br. zaapelowano o ich lepsze egzekwowanie. Co można zrobić, żeby przepisy nie istniały tylko na papierze i jak kontrolować przewoźników?
Nie bacząc na działania organów unijnych, polski resort rolnictwa zdaje się nie zauważać powagi problemu. Działania ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, podjęte po wybuchu tzw. „afery mięsnej”, nie podobały się zarówno ekologom, jak i rolnikom. Greenpeace zwrócił uwagę na fakt, że minister o nielegalnym uboju w Polsce wiedział już w 2007 r. Według niego, skandaliczny proceder, który został udokumentowany w „Superwizjerze”, to tylko jednostkowy przypadek, a nie problem ogólnopolski. Ekolodzy i rolnicy twierdzą jednak, że minister mija się z prawdą.
Każdego roku, na duże odległości między państwami członkowskimi oraz do państw trzecich, przewozi się miliony zwierząt przeznaczonych do hodowli lub uboju, jak również na wystawy lub giełdy zwierząt domowych. Od 2009 r. do 2015 r. wartość zwierząt przewożonych w UE wzrosła o 19% – z 1252,1 mln EUR do 1492,8 mln EUR. Zwiększyła się liczba świń, koni i sztuk drobiu, natomiast liczba sztuk bydła, owiec i kóz zmalała. W tym samym okresie liczba przewozów żywych zwierząt w UE wzrosła z ok. 400 000 do 430 000 rocznie.
Aby kontrolować przewóz zwierząt, których liczba rośnie z roku na rok, potrzeba nie tylko nowych norm prawnych, ale także systemu ich kontroli oraz technologii, która tę kontrolę umożliwi. Jednym z pomysłów, które padły ze strony resortu, jest monitoring ubojni i naczep, w których przewożone jest bydło i inne zwierzęta hodowlane.
Monitoring naczep powinien zwiększyć dobrostan przewożonych zwierząt, ale ta praktyka będzie efektywna tylko gdy spedytor czy logistyk będą mieć bezpośredni podgląd obrazu z kamer zamontowanych w naczepie 24 godziny na dobę – ocenia Marcin Lewicki, CEO Sternkraft Telematics, firmy specjalizującej się w telematyce naczep. Bez stałego monitoringu obrazu z wnętrza naczep w czasie rzeczywistym – który może zostać w dowolnej chwili udostępniony organom kontroli, takim jak Główny Inspektorat Weterynarii lub Generalny Inspektorat Sanitarny, Policja czy Urząd Celny, służby nie będą w stanie zweryfikować ani czy zwierzęta przewożone są w humanitarnych warunkach, ani czy żadne nie padło w drodze – dodaje Lewicki.
Na rynku pojawiają się już pierwsze rozwiązania, mające stanowić solucję na ten problem
Pierwszym z nich jest SafeWay, który obraz z kamer i czujników przesyła bezpośrednio na panel sterujący. Wgląd w niego mogą mieć spedytorzy, logistycy, a jeżeli zezwoli na to właściciel, również kierowcy. W razie kontroli, organy odpowiedzialne mogą nie mieć w danym momencie dostępu do nagrań z naczep, gdyż te będą już w innym regionie Polski lub w innym kraju, a nagrania zdążą się nadpisać. Dzięki funkcji zdalnego podglądu “na żywo” oraz nagraniom z załadunków i rozładunków, można też ustrzec się przed napadami oraz kradzieżami mienia z naczep.
Kontrole przewozu zwierząt są już na polskich drogach przeprowadzane przez Inspektorat Transportu Drogowego. Za nieprawidłowości, takie jak naruszenie zasad maksymalnego zagęszczenia zwierząt, kierowcom, ale też spedytorom, grożą surowe kary. W przypadku przewozu martwych zwierząt, prócz wysokiej grzywny, sprawą ma obowiązek zająć się także prokuratura.
Komentarze