– Browar PINTA radzi sobie całkiem nieźle – mówi Ziemowit Fałat. – Jest to z pewnością zasługa naszej załogi i decyzji, które podjęliśmy zaraz na początku epidemii, kiedy stało się jasne, że wchodzimy w bardzo niespokojny i nieprzewidywalny czas. Na szczęście ominęło nas to, co byłoby najbardziej bolesne i niebezpieczne, czyli problemy zdrowotne pracowników (…). Oczywiście nie ominęły nas trudności, tak jak wszystkich, z ograniczeniem popytu, problemami natury finansowej, przepływami finansowymi i zatorami płatniczymi – podkreśla współwłaściciel PINTY.

 

Czy po tym – miejmy nadzieję – najtrudniejszym okresie, można dokonać pierwszej analizy: jak mocno wpłynęła na wielkość produkcji?
– Przede wszystkim widoczny jest spadek sprzedaży piwa w beczce, co dotknęło również PINTĘ. (…) Proporcja sprzedaży „beczki”, czyli piw do lokali gastronomicznych, to jakieś 20%, więc zakładamy, że przez te 2-3 miesiące nie sprzedaliśmy 2,5 tys. beczek piwa. W skali roku to dla nas prawie 25% spadek sprzedaży w beczkach. (…) Szacujemy, że jeśli nie wydarzy się nic niebezpiecznego kolejnych miesiącach roku, to 2,5 miesiąca odejmie nam co najmniej 4% sprzedaży. – podaje Z. Fałat.

Jakiej pomocy, np. w zakresie przepisów prawa, potrzebuje dziś polskie browarnictwo?

– Z pewnością bardzo pomocna, zwłaszcza dla najmniejszych browarów, które w ogóle nie mogły sprzedawać ostatnio swojego piwa, byłaby zmiana odnośnie sprzedaży piwa online, czyli wysyłkowo. (…) Na pewno nie bez znaczenia byłaby też taka zmiana przepisów, żeby wszelkie sprawy związane z opodatkowaniem – chodzi o akcyzę – można było bezproblemowo rozliczać zdalnie, bez konieczności odwiedzania urzędów. – mówi Z. Fałat.

Całość videorozmowy można zobaczyć TUTAJ.