Partner serwisu
21 czerwca 2016

Gdyby Polacy zagrali w finale Euro 2016, a temperatura wynosiłaby 24 stopnie, wzrost produkcji piwa wyniósłby…

Kategoria: Zdaniem Błażewicza

10 czerwca we Francji rozpoczęło się Euro 2016. Zanim kibice usłyszeli pierwszy gwizdek i padły pierwsze gole, odbyło się tradycyjne pompowanie baloników. Wybierano faworytów, oceniano szanse naszej reprezentacji – oczywiście nie zabrakło tematów piwnych.

Gdyby Polacy zagrali w finale Euro 2016, a temperatura wynosiłaby 24 stopnie, wzrost produkcji piwa wyniósłby…

 

Na początku zaprezentowano reprezentacje alkoholi wszystkich uczestników Euro. Co ciekawe mimo tego, że w chwili obecnej sponsorem polskiej reprezentacji jest Okocim – polskim piwem Euro okrzyknięto Tyskie. W ślad za tymi ustaleniami rozpoczęły się przechwałki pomiędzy koncernami. Wielcy gracze od razu stwierdzili, że Euro wybije ich produkcje o 4-5%, gdy bez wielkich sportowych imprez wzrost ten sięga co najwyżej 0,6%. Od razu jednak zaznaczyli, że poza wynikami sportowymi musi sprzyjać pogoda. Pewnie gdyby Polacy zagrali w finale, a temperatura wynosiłaby 24⁰C wówczas wzrost produkcji wyceniliby na przeszło 10%.

 

Także dalsza część była do przewidzenia. Browary przemysłowe na okres piłkarsko-letni przygotowały nowinki w ofercie. Jednak nowe piwa nie zachwycają. Grupa Żywiec wprowadza piwa niefiltrowane oraz dwie nowe odsłony Leżajska. Carlsberg – piwo mające prawo do posługiwania się wizualizacją związaną z Euro – klarowną pszenicę, a Kompania Piwowarska – Prażubra, Golden Ale’a w serii Książęce oraz zmasowaną akcję „CK” Tyskie…

 

I tradycyjnie wszystko wydawałoby się stabilne i piękne – tym bardziej że Polacy w pierwszym meczu Euro wygrali z Irlandią Północną, a następnie zanotowali cenny remis z reprezentacją Niemiec. Jednak jeżeli spojrzy się na mistrzostwa od piwnej strony, to nie ma już takiego optymizmu. Dlaczego tak się dzieje? Pewnie dlatego, że wielkie zakłady stały się zakładnikami własnych gabarytów i nie są w stanie elastycznie kreować oferty. A może dlatego, że dostarczane do zarządów analizy rynku dzielą rynek tylko na dwa worki: „piwo” i „specjalności”, do którego beznamiętnie i bezrefleksyjnie wrzucane jest wszystko od piw bezalkoholowych po najcięższe piwne style… jak z tego punktu widzenia zobaczyć zmiany na rynku i trendy – ja nie wiem!

 

"Zdaniem Błażewicza" to cykl cotygodniowych felietonów na naszym portalu.
Wszystkie wpisy znajdziesz TUTAJ.
Nie przegap żadnego tekstu - zapisz się na newslettera.

Fot. T. Niewęgłowski

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ