Chmielowe dożynki
Wrzesień to miły, zazwyczaj ciepły, czas przechodzenia ze stanu wakacyjnego wypoczynku, do okresu codziennej wytężonej pracy. Jest to też jeden z najobfitszych miesięcy w roku – część plonów już w spichrzach, reszta czeka na zbiory w sadach i na polach.

Wrzesień to tradycyjny okres dożynkowy, gdy przychodzi czas radości ze zbiorów i podsumowań minionego sezonu. Dożynkowy czas dotyczy także chmielu. Mamy piękny i dumny pochód w czasie Chmielaków Krasnostawskich, a ostatnio także imprezę młodego pokolenia chmielarzy w Karczmiskach. Bez różnicy jednak na to, kto organizuje imprezę i jaki ma ona charakter, trzeba z dumą powiedzieć, że dla polskiego chmielu znowu nadszedł dobry czas.
Nie wyglądało to dobrze
Jeszcze kilka lat temu przyszłość polskich plantacji chmielu nie rysowała się w różowych barwach. Rynek zdominowany przez koncernowego odbiorcę zainteresowany był odmianami chmielu o niskich właściwościach aromatycznych, wykorzystywanych w eurolagerach. Do tego klęska powodzi, która nawiedziła region mocno nadszarpnęła plantacje. Nie wyglądało to zachęcająco.
Pojawili się pasjonaci
Na całe szczęście czas ten zbiegł się z renesansem polskiego piwa i początkami piwnej rewolucji. Pojawili się pasjonaci, którzy za punkt honoru postawili sobie zachowanie polskich odmian chmielu i ich promocję. Pojawiły się też browary zainteresowane różnymi odmianami chmielu, ich wyjątkowymi właściwościami i aromatami.
Piwa bazujące tylko na polskich chmielach
Wszystko to złożyło się nie tylko na zachowanie różnorodności polskich plantacji, ale także na pokazanie różnorodności naszych chmieli i rozwój polskiego piwowarstwa. Pojawiły się piwa bazujące wyłącznie na polskich chmielach, jak seria PLON czy „Dziedzictwo”. Dzięki temu udało się zaproponować w końcu polskie „wet hop-y”. Wypada się tylko cieszyć i muszę przyznać, że od jakiegoś czasu chmielowe dożynki znów są pełne radości.
W Ameryce Marynka to hit
A jeżeli jakiś piewca wyłącznie amerykańskiego chmielu będzie mnie pytał, czy warto. Śmiało odpowiem, że WARTO! Gdy w maju byłem na Leuven Innovation Beer Festival, podszedł do mnie nieśmiało amerykański piwowar i zapytał, czy mamy jakieś piwo z MARYNKĄ!!!, bo za Wielką Wodą są przekonani, że to wielki hit i chcieliby ten chmiel mieć u siebie… Nie będę ukrywał – szczękę zbierałem z podłogi, ale zaraz później już razem piliśmy piwo wyłącznie na polskich chmielach!
Co tydzień nowy felieton z cyklu "Zdaniem Błażewicza".
Wszystkie teksty znajdziesz TUTAJ.
Fot. T. Niewęgłowski