Słowo się rzekło – Kompania Piwowarska w rękach samurajów
Po długich miesiącach oczekiwania i niepewności sytuacja lidera polskiego rynku piwa wydaje się wyjaśniać. Kompania Piwowarska, jak pozostała część środkowoeuropejskich aktywów SabMillera ma zostać sprzedana przez InBev dla Asahi Group – japońskiego koncernu browarniczego. Transakcja, którą szacuje się na kwotę kwotę 7,3 miliardów euro, ma zostać sfinalizowana do połowy 2017 roku.
Potwierdzenie transakcji oznacza mocne wejście Japończyków na rynek europejski. Do ubiegłego roku znani byli z piwa „Asahi” z charakterystyczną srebrną etykietą z stylizowanymi na azjatyckie liternictwem. Jednak jeszcze w ubiegłym roku poczęli skupywać zbywane części majątku łączącego się SabMillera i InBev. Na pierwszy ogień poszły sprzedawane marki. W ten sposób Japończycy weszli w posiadani marek: Peroni, Grolsch i Meantime, które poszły za 2,6 mld euro.
Ogłoszona dzisiaj transakcja oznacza, że samurajskie miecze zawisną w gabinetach szefów browarów w Tychach, Poznaniu, czy Białymstoku, ale także w browarach stanowiących sabmillerowską część InBevu w Czechach, na Słowacji, Węgrzech i w Rumunii. Decyzja o sprzedaży tych aktywów była spowodowana tym, że światowy potentat dysponuje dość dużym nasyceniem browarami (a co za tym idzie mocami produkcyjnymi) w Europie. Ponadto transakcja była jednym z wymogów zgody na koncentracje rynku ze strony organów Unii Europejskiej.
Osiągnięta za sprzedane browary cena musi satysfakcjonować sprzedających. Pierwotnie aktywa te wyceniano na ok. 5 miliardów dolarów, zatem osiągnięta cena jest znacznie wyższa. Jest to ważne, gdyż stworzenie największego koncernu na świecie kosztowało przeszło 110 mld dolarów, a co za tym idzie na pokrycie kosztów trzeba pozyskać środki. Jak widać pierwszymi krokami w tę stronę jest zbywanie niepotrzebnych aktywów oraz racjonalizacja wydatków reklamowych, które z jednej strony pochłaniają wielkie budżety, a dla firmy produkującej co 3 piwo na świecie nie jest takie ważne.
Co tydzień nowy felieton z cyklu „Zdaniem Błażewicza”.
Wszystkie teksty znajdziesz TUTAJ.
Nie chcesz przegapić kolejnego felietonu? Zapisz się na newslettera.
Fot. T. Niewęgłowski