Zanim doda się jakiś surowiec do piwa trzeba go najpierw poznać
Ponieważ uzyskałem dużą swobodę i moje teksty przybierają formę felietonów pozwolić mogę sobie na wiele. Tym razem przyznam, że pomysł na tekst zrodził się, gdy wspomniałem fragment piosenki zasłyszany zapewne w jednym z odcinków Tik-Taka. Ten kluczowy fragment brzmiał: „A cóż to za postać przemyka po ulicach, tu spojrzy, tam zajrzy i wszystkim się zachwyca. Powącha autobus, pogłaszcze stare drzewo…”.

Można się zastanowić, czy wszystko jeszcze ze mną ok., ale mam nadzieję, że tak. A sama piosenka ma za zadanie wskazać, że jedyną formą poznania jest wiedza… także ta odnosząca się do piwa. Funkcjonujemy w przestrzeni bardzo dynamicznej, gdzie nowe piwa i nowe smaki wyrastają jak grzyby po deszczu. Co chwila pojawia się nowy pomysł na piwo, a to z jakąś niesamowicie egzotyczną odmianą herbaty, a to z beczki po rzadko spotykanym destylacie. Czy to źle? Oczywiście, że nie! Nawet bardzo dobrze. Jest tylko jeden warunek progowy...
Jestem przekonany, że zanim zastosuje się dany surowiec w piwie trzeba go poznać, a nie traktować jako ciekawy bo dotychczas nieużywany. Nie zdecydowałbym się na zastosowanie w piwie herbaty, której smaku nie znam z tradycyjnego naparu. Nie wlałbym piwa do beczki po destylacie, którego wcześniej nie spróbowałem. Uważam, że to pewnego rodzaju odpowiedzialność za piwo, gdy oferujemy piwo klientowi – musimy o nim wiedzieć maksymalnie dużo. Żartobliwie można to porównać do czasów pierwotnych, gdy ludzie próbowali wszystkiego i część z nich ginęła (znacznie poprawiając stan wiedzy), zaś z grupy drugiej, o rozległej wiedzy, wyrosła kasta czarowników (czy następnie lekarzy).
To właśnie jest owa postawa Profesora Ciekawskiego z piosenki. W pełni zachwycić można się jedynie tym, co poznamy. Jak z widokiem, który nieporównywalnie bardziej porusza widziany, niż oglądany na widokówce. Dlatego coraz częściej łapię się na tym, że chcę jak najwięcej produktów spożywczych spróbować – tylko po to, żeby je poznać. Bo poznać znaczy – kontrolować. Co więcej, poznać to umieć opisać… bo poza poznaniem jest tylko jedna rzecz trudniejsza. Swobodne opisanie smaku…
Co tydzień nowy felieton z cyklu „Zdaniem Błażewicza”.
Wszystkie teksty znajdziesz TUTAJ.
Nie chcesz przegapić kolejnego felietonu? Zapisz się na newslettera.
Fot. T. Niewęgłowski