Sejm dyskutuje o całkowitym zakazie reklamy piwa. Kowal zawinił, cygana powiesili…
Od dłuższego czasu nie mam sposobności, by pisać o piwie w sposób jaki najbardziej lubię, czyli pozytywnie. Nowe piwa, ciekawe inicjatywy, wydarzenia wciąż ustępują miejsca sprawom zasadniczym. Dotyczą one przede wszystkim legislacji, uregulowań dotyczących branży, czy planowanych zmian.

Miałem olbrzymią chęć by w końcu wrócić na właściwe tory… niestety rządzący skutecznie mnie od tego odwiedli. Okazało się bowiem, że w Sejmie dyskutowane jest wprowadzenie całkowitego zakazu reklamy piwa. Co więcej pomysłowi przyklasnęło już Ministerstwo Zdrowia, o bezwzględnym poparciu PARPA nie wspominam.
Reklama piwa dopuszczalna jest pod pewnymi warunkami. Do tych zasadniczych należy: emisja reklam w mediach elektronicznych po 20, w prasie nie na okładkach i z obowiązkowym „paskiem” o szkodliwości. Precyzyjne są też regulacje jakich skojarzeń reklama piwa powinna unikać i kto może w nich występować. Sytuacja może nie była idealna, ale jak w większości zagadnień dotyczących branży stanowiła kompromis między wielokrotnie nowelizowaną ustawą z 1982 roku i stanem faktycznym branży.
Stan ten stał się przedmiotem prac parlamentarnego zespołu ds. rozwiązywania problemów uzależnień. Zasiadający w zespole parlamentarzyści uznali, że należy doprowadzić do ograniczenia form i kanałów dystrybucji reklamy piwa, a nawet całkowitego jej zakazu. Posłowie uznali, że „wysoka akceptacja społeczna dla spożywania alkoholu może być spowodowana pozytywnym obrazem jego konsumpcji, ukazywanym w reklamach w połączeniu z dobrą zabawą, relaksem i przyjemnymi emocjami”. Co więcej „kolejnym krokiem ma być ograniczenie liczby miejsc, w których alkohol ma być dostępny oraz ograniczenie godzin jego sprzedaży”.
I w tym właśnie momencie chyba dochodzimy do sedna. Jak łatwo parlamentarzyści przeszli od szczegółów – czyli piwa, do ogółu – czyli alkoholu generalnie. Bez mrugnięcia okiem, pod pretekstem walki z problemem alkoholowym, chcą ograniczyć regulacje dotyczące piwa, które przecież alkoholu ma najmniej i „tworzy” najodpowiedzialniejsze formy konsumpcji. To co najbardziej boli, to niedopuszczenie do rzeczowej dyskusji na ten temat. Bez komentarza pozostawia się argumenty (poparte badaniami) przytaczane przez ZPPP. A apel Marka Jakubiaka o rzetelną reklamę podającą wyłącznie potwierdzone fakty przechodzi w chichot, że właściciel browarów jest przeciw reklamie wytwarzanych przez siebie produktów.
Nie mam zamiaru przytaczać wielu argumentów w tej dyskusji. Bez problemu można sprawdzić, kto korzysta z wpływów reklamowych i jakie są to kwoty. To co wydaje się najważniejsze, to całkowity brak refleksji nad tym zagadnieniem. Podstawowym problemem, z którym trzeba walczyć, jest tzw. ryzykowne picie alkoholu. Dotyczy ono ok. 7,5% kontaktów z alkoholem i praktycznie nie ma związku z piwem. Jednak zagrożenie jakie jawi się na horyzoncie, w świetle prac parlamentarnych, to działanie typu „kowal zawinił, cygana powiesili”. Część środowiska uspokaja zapewniając, że reklama piwa w mediach to temat, który stanowił domenę największych graczy. Mali, których na to najzwyczajniej nie stać nie powinni się martwić… Jednak czy na pewno. Nie mam pewności, że kolejnym krokiem po zakazie reklamy w prasie, czy telewizji, nie będzie ukrócenie przestrzeni internetowej, czy dopuszczalnych form prezentacji warzonych przez nas piw.
Co tydzień nowy felieton z cyklu „Zdaniem Błażewicza”.
Wszystkie teksty znajdziesz TUTAJ.
Nie chcesz przegapić kolejnego felietonu? Zapisz się na newslettera.
Fot. T. Niewęgłowski