Duży zawinił, małego ukarali… czyli o tym dlaczego warto się rozglądać
Często łapię się na tym, że napisanie felietonu dotyczącego rynku piwa jest trudne. Wiąże się to z tym, że rynek polskiego piwa jest bardzo zróżnicowany i jego polaryzacja się pogłębia. O tym, że oba bieguny rynku udają jakby tego drugiego nie było pisałem już jakiś czas temu.
Ja jednak staram się obserwować rynek jako całość. Staram się zauważać stan przypominający małżeńskie „ciche dni”, kiedy obie strony nie rozmawiają ze sobą, ignorują się wręcz, a jednocześnie bacznie przyglądają się swoim ruchom. Już jedno spojrzenie wystarczy, aby zobaczyć, że duże browary obserwują u małych trendy i piwne mody. Małe natomiast coraz częściej wykorzystują nowoczesne modele sprzedażowe do tej pory zarezerwowane dla dużych. A takich przypadków jest jeszcze więcej. Żyjemy zatem w swoistym układzie planetarnym (na kształt Układu Słonecznego). Dwie niezależne planety – z własnymi cywilizacjami – podlegają jednej sile, która warunkuje byt obu z nich…
O kolejnym – i moim zdaniem bardzo niepokojącym – przykładzie tego typu działań dowiedziałem się z doniesień mediów elektronicznych. Chodzi o wielkie rozdawnictwo piwa oraz wszelkie jego konsekwencje.
Większość z nas przywykłą już do tego, że latem organizowane są „konkursy”, czy akcje promocyjne, które mają za cel promowanie… Nie! Jedyny cel to napędzenie jeszcze większej sprzedaży piw ekonomicznych. A ceną jest rozdanie morza darmowego piwa.
Gdy w ubiegłym roku szlak ten przecierały piwa dyskontowe z królem z puszczy na czele słychać było głosy oburzenia. Jednak szybko zamieniły się w naśladownictwo i organizacje podobnych akcji. W tym roku rozdawanie piwa przekroczyło zdrowy rozsądek. Z informacji medialnych wynika, że w wakacje browary chcą rozdać 33 miliony piw. Oznacza to, że statystycznie każdy pełnoletni Polak otrzyma dwa darmowe piwa. i nie będę już wymieniał, kto takie akcje organizuje. Robią tak i piwa spod górskich znaków, mieszkańcy Podhala, król puszczy, czy też CK Dezerterzy co babiczkę poznali w Chrzanowie, do akcji zawsze chętnie włączają się też mniejsze marki.
Wypada zapytać, co z tego, że tyle piwa będzie rozdane…
Odpowiedź jest o tyle prosta, co złożona. Po pierwsze te przeszło 30 milionów piwa to piwa ekonomiczne, czyli najtańsze. Po drugie z artykułu wynika, że wygrywa co 5 lub co 7 piwo. A na YouTubie już można znaleźć wyzwania ludzi kupujących całe palety piwa, ab sprawdzić jak bardzo zostaną obdarowani przez ulubioną markę. Można powiedzieć, że jest wolny rynek i dopóki wszystko dzieje się zgodnie z prawem nie ma powodów do narzekań. Może to i racja. Jednak moim zdaniem sytuacja ta może rodzić o wiele większe konsekwencje.
Nie będę straszył ogniem piekielnym, ani informował o występowaniu przeciw uchwale Sejmu RP o uznaniu roku 2017 rokiem trzeźwości narodu (o tym też pisałem). Chodzi mi bardziej o twarde konsekwencje tego typu działań. Funkcjonujące na rynku piwa najniższej jakości, czy też akcje polegające na rozdawaniu piwa bez opamiętania kończą się jednym… PARPA już zapowiada interwencje, a zbierane przez urzędników informacje na temat sposobów rozliczania akcyzy są już wprost nazywane „trwającymi w Ministerstwie Zdrowia pracami nad zmianą zasad płacenia podatku akcyzowego”. A najciekawsze jest to, że nowe rozwiązania mają preferować piwa bezalkoholowe i niskoalkoholowe – czyli takie, które są właśnie przez wielkich promowane. Co więcej największe obciążenia mają obejmować piwa najmocniejsze – czyli te, które dla wielkich spadają…
Jedynym pocieszeniem jest to, że ustawodawca ma za zadanie promować piwa jakościowe. Szkoda tylko, że nie zrobił nic aby określić co to znaczy i jakakolwiek definicja w prawie nie istnieje, a branża musiała sama podjąć działania samoregulacyjne.
Nie napawa to optymizmem.
Co tydzień nowy felieton z cyklu „Zdaniem Błażewicza”.
Wszystkie teksty znajdziesz TUTAJ.
Nie chcesz przegapić kolejnego felietonu? Zapisz się na newslettera.
Komentarze