Walka z alkoholizmem uderzy w browary rzemieślnicze?
Ministerstwo Zdrowie planuje zaostrzyć przepisy dotyczące walki z alkoholizmem. Celem ma być ograniczenie spożycia, ale Marek Kamiński, współwłaściciel browaru Kingpin, jest zdania, że propozycje mogą uderzyć głównie w browary rzemieślnicze.
![Walka z alkoholizmem uderzy w browary rzemieślnicze? Walka z alkoholizmem uderzy w browary rzemieślnicze?](Resources/ar/50751/50938/150694671559d7b4.jpg)
Wielkie koncerny, które sprzedają tanie piwo, zapewne nie ucierpią na zmianie prawa. Choć produkują one masowe piwo, którego (w większości przypadków) jedyną zaletą jest zawartość alkoholu, przepisy mające wspomagać walkę z alkoholizmem nie zaszkodzą im. Proponowane restrykcje mogą natomiast uderzyć w browary rzemieślnicze, które mają wkład w coraz większą kulturę picia Polaków - komentuje dla Newserii Marek Kamiński, współwłaściciel Browaru Kingpin i jeden z najlepszych polskich sędziów piwnych.
Jakie zmiany?
Ministerstwo Zdrowia proponuje m.in. obowiązek umieszczenia wartości kalorycznej trunku na każdym opakowaniu, zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych poza miejscami do tego wyznaczonymi, ograniczenie liczby sklepów sprzedających alkohol i zakaz reklamy piwa poza godzinami 23-6.
Tylko ta ostatnia z tych propozycji może uderzyć w duże koncerny. Kamiński przyznaje, że rzemieślnicy mogą mieć problem z podawaniem wartości kalorycznej. Duże marki mają własne laboratoria, w dodatku produkują niewiele odmian piw, a ich warzeniem zajmuje się komputer.
Żeby to precyzyjne zmierzyć, przy każdej warce niezbędne będą badania laboratoryjne. Inaczej błąd o jedną czy dwie kalorie może być podstawą do grzywny. Tymczasem koszt badań laboratoryjnych jest wysoki. A przecież rzemieślnicy wprowadzają na rynek bardzo dużo różnych piw, często warzą nowości. Rocznie na rynku pojawia się ich ponad półtora tysiąca - mówi Kamiński.
Podobnie niekorzystne dla polskich przedsiębiorców piwowarskich może być ograniczenie liczby sklepów sprzedających alkohol. Nie znamy jeszcze szczegółów. Można się jednak spodziewać, że ograniczenia uderzą raczej w małych, ambitnych sklepikarzy, a nie w wielkie sieci. A na tym także wygrają koncerny piwne - przyznaje ekspert.
Efektem zmian może być ograniczenie różnorodności rynku piwa i zatrzymanie rozwoju małych browarów.
Komentarze