Piwa są jak dzieci...
Miałem okazję odbyć ostatnio świetną rozmowę z młodym, ale bardzo utalentowanym szefem kuchni. Wymienialiśmy poglądy na temat tego, co nas fascynuje, co inspiruje, ale przede wszystkim rozmawialiśmy na temat tego, w jaki sposób komponujemy piwa i dania. Okazało się, że także tu wiele nas łączy i w podobny sposób planujemy i realizujemy swoją pasję.
Najciekawsza była jednak nasza wspólna konkluzja. Otóż uznaliśmy, że piwa są jak dzieci, za które – będąc ich rodzicami – ponosimy odpowiedzialność. Jest tylko jedna ważna, rzecz przy tworzeniu naszych dań i piw (Całe szczęście także tu się zgadzaliśmy). Rzeczą tą jest odpowiedzialność!
Co to znaczy… wróćmy do porównania „rodzicielskiego”. Rodzice nieodpowiedzialni – nawet, a może zwłaszcza tacy, których na to stać – zamiast wychowywać dzieci rozpieszczają je lub ogłupiają kolejnymi gadżetami, a w końcu tracą z nimi kontakt, choć wciąż noszą to samo nazwisko. Rodzic odpowiedzialny stara się dziecko wychować. Stara się ukrywać, czy przezwyciężać słabostki (np. kupować aparat na zęby), a rozwijać talenty i to co jest szansą (choćby prowadzać na zajęcia pozaszkolne). Jest też rzecz niezastąpiona – poświęcony czas, który kończy się zrozumieniem i stworzeniem nierozerwalnej więzi. I tak samo jest z tworzeniem piwa. Nie można bez serca gnać wyłącznie za modnymi w jednym sezonie nowikami bez ich zrozumienia i danie czegoś od siebie. To ścieżka donikąd. Obowiązkiem dobrego kucharza, czy piwowara jest takie komponowanie piwa czy dania, aby pokazać jego wyjątkowość, nie dopuścić by zeszło na złą drogę i być przy nim zawsze gdy tego potrzebuje….
Bądźmy zatem odpowiedzialnymi rodzicami i twórcami wyjątkowych produktów spożywczych.
Co tydzień nowy felieton z cyklu „Zdaniem Błażewicza”.
Wszystkie teksty znajdziesz TUTAJ.
Nie chcesz przegapić kolejnego felietonu? Zapisz się na newslettera.
Komentarze