Zdaniem Błażewicza: Sąd, sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie… (vol. 2)
Przywołując tydzień temu jedną ze scen opisujących konflikt rodziny Pawlaków z familią Kargulów odniosłem się do kluczowych z punktu widzenia całej branży spraw toczących się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Sprawy te dotykają już tak fundamentalnych kwestii, że gra idzie o najwyższe stawki. Określenie w przewodzie prawnym definicji piwa to dla części podmiotów funkcjonujących na rynku gra o najwyższa stawkę. W przypadku powodzenia utrzymają prawo opodatkowania na poziomie 7,79 PLN od jednego stopnia plato w hektolitrze brzeczki (co daje 93,48 od hl brzeczki o standardowym ekstrakcie 12 stopni Plato). Jeżeli jednak sprawę w Trybunale przegrają wejdą na stawkę 158 złotych za hektolitr gotowego wyrobu. Co więcej nieprzychylny wyrok Trybunału może wiązać się z zapłaty zaległego podatku, którego uniknęli, klasyfikując swój produkt jako piwo i płacąc zaniżoną stawkę akcyzy.
Wszystko to wydawało się sensowne i proste. Jednak po chwili – raz jeszcze wspominając komedię Chęcińskiego – przypomniało mi się, że nie do końca wiem, jaki był finał opisywanej w ostatniej części sprawy sądowej. Odnoszę jednak wrażenie, że wyrok sądu nie do końca miał wpływ na to, jak przebiegała fabuła. I piwne życie po raz kolejny ułożyło się analogicznie do filmu. Wyrok trybunału, wyrokiem, ale prawo i praca nad legislacją toczą się już zupełnie innymi torami, by „sprawiedliwość była po stronie rządzących”.
W „reakcji” na wyrok TSUE w sprawie dodatków podnoszący ekstrakt w gotowym piwie Komisja Europejska w trybie natychmiastowym rozpoczęła pracę nad zmianą fundamentu legislacji, czyli dyrektywy alkoholowej. Projekt nowej dyrektywy w artykule 3 zawiera już zapis: „do celów pomiarów stopnia Plato uwzględnia się wszystkie składniki piwa, w tym te dodawane po fermentacji”. Oznacza to, że w tym samym momencie, gdy zapada wyrok niekorzystny dla europejskiej biurokracji rozpoczyna się praca nad wprowadzeniem rozwiązań „redukujących” skutki orzeczenia sądu.
To jednak jeszcze nic... Maszyna europejskiej biurokracji mielić będzie długo i z niewiadomym skutkiem. Więc na gruncie europejskim korekta prawa może nastąpić nawet za dwa lata. Do tego trzeba pamiętać, że potrzeba będzie ogólnej zgody.
O wiele szybciej, celniej i głębiej ciąć może natomiast prawo krajowe. Tu dopiero sprawiedliwość „musi być po stronie legislatora”. Pamiętamy o marcowej obniżce do 50% stawki podstawowej akcyzy dla browarów warzących mniej niż 200 tys. hl piwa rocznie. Jednak jeżeli jednak decyzję tę skonfrontujemy z faktem, że piwna akcyza w naszym kraju jest ponad dwa razy wyższa niż dopuszczalna w UE (minimalna stawka to 0,75 Euro za stopień Plato w hektolitrze brzeczki) to łaskawość rządzących wobec maluchów jawi się w innym kontekście. Jeszcze celniejszym przykładem jest postępowanie organów państwa wobec „nadpłat”- w świetle wyroku TSUE dotyczącego piw dosładanych. W tych przypadkach urzędy powołują się na tzw. „bezpodstawne wzbogacanie”, które w najnowszym projekcie ustawy o VAT zostało wpisane literalnie. Oznacza to, że wyrok Trybunału może brzmieć jakkolwiek, ale organy państwa nie mają zamiaru nadpłaconego podatku zwracać. Tłumacząc to jeszcze bardziej łopatologicznie oznacza to, że jeżeli firma płaciła wyższe niż należne podatki i nie upadła to znaczy, że było ją na to stać i zwrot nadpłaty jej się nie należy. Oczywiście państwo nie jest takie pazerne i może oddać nadpłacony podatek, ale jeżeli cena piwa jest sumą surowców, kosztów produkcji i marży, to zwrot nie należy się producentowi, ale konsumentowi ostatecznemu. (Browar musiały ustalić listę wszystkich nabywców ostatecznych i zwrócić im różnicę pomiędzy podatkiem zapłaconym i należnym ). Jak widać zatem (europejski) sąd sądem…, ale (nie będę kończył, bo nawet moja klawiatura nie jest w stanie wystukać słowa na „S…”).
Co tydzień nowy felieton z cyklu „Zdaniem Błażewicza”.
Nie chcesz przegapić kolejnego felietonu? Zapisz się na newslettera
Komentarze