Zdaniem Błażewicza: Susza, ulga, hossa, bessa…, czy taniej (a przynajmniej nie drożej)
W ostatnich tygodniu jednym z najpowszechniej komentowanych tematów związanych z branżą piwowarską był raport amerykańskich naukowców, którzy wieszczyli znaczący spadek plonów jęczmienia. Spadek ten miał oznaczać ograniczenie dostępności słodu, a w dalszej perspektywie znaczące podwyżki, a nawet ograniczenia w dostępie do piwa. Larum było straszne, biły nań różne media zaniepokojone nie tyle faktem spadku plonów zbóż, co widmem podniesienia ceny piwa.
Dla mnie wiadomość ta była o tyle interesująca, co błaha. Interesowało mnie, czy tegoroczna sytuacja na rynku zbóż nie jest początkiem trudnego okresu (długofalowego) jeżeli chodzi o zaopatrzenie na ziarno. Dziwiło mnie natomiast to, że praktycznie niezauważone przeszły wcześniejsze liczne sygnały o bardzo trudnym roku (susza w okresie wschodzenia i deszcze w czasie kłoszenia) dla rolników oferujących jęczmień dla europejskich słodowni. Milczano o tym, że cena słodu już znacząco wzrosła, a obecny poziom cen surowca wcale nie musi oznaczać poziomu maksymalnego. Jednak te rzeczowe informacje były danymi z branży, dla branży i to branża miała się z nimi uporać. Gdy jednak informacja zza wielkiej wody została zestawiona z hasłami, że piwa ma nie być lub ma być bardzo drogie i reglamentowane news rozchodził się z prędkością światła. O tym, żeby zastanowić się, jaki odsetek końcowej ceny stanowią koszty surowców nie pokusił się nikt. (A byłoby to ciekawe zestawienie, gdyby przeliczono jaką część ceny stanowią surowce i jaką część tych kosztów stanowi cena słodu). Słowem piwo jest, trwa i trwa mać (jak mawiał klasyk) i jedyne czego warto bronić to jego ceny.
Opisana wyżej sytuacja nie jest pierwszą na rynku, gdy opinia publiczna zamiast poświęcić chwilę na zrozumienie dlaczego i w jakim celu, przekuwa całość w pytanie: „czy może być taniej”. Analogiczną sytuację mieliśmy w momencie, gdy dyskutowano i wprowadzano w życie nowy system ulg akcyzowych dla najmniejszych producentów. Wówczas media popularne nie zająknęły się, że i wcześniej preferencyjny system naliczania akcyzy przez maluchów funkcjonował, a zmiana dotyczy w mniejszym zakresie wielkości ulgi, niż sposobu jej wyliczania. Nie dyskutowano szeroko tego, o czym mówiło Ministerstwo Finansów, że nie jest to ulga, ale pewnego rodzaju inwestycja w modernizację i rozwój małych browarów. No i rzecz najważniejsza nikt nie podkreślał, że ulga w podatku należnym, który płaci się od piwa gotowego (wypuszczanego na rynek) nie jest zarobkiem, ale zmniejszeniem obciążeń należnych wobec Państwa. Ni mniej ni więcej oznacza to, że nikt nikomu tych pieniędzy nie daje, a potencjalne mniejsze obciążenia można wypracować dzięki wytężonej pracy. Jednak nikt nie zajmował się tymi kluczowymi elementami problemu. Podobnie jak w przypadku suszy i jęczmienia pytanie brzmiało, czy piwo rzemieślnicze będzie tańsze. Tylko tak skonstruowane tytuły były w stanie przebić się w mediach. Co więcej wszystkie kończyły się konkluzją, że nie ma szans na obniżki cen, a niektóre nawet tym faktem się oburzały.
Dziwi mnie, że bez względu na to, co się w branży dzieje i jakie wieści ze świata do nas docierają, wszystkie sprowadzane są do spraw ceny. Konkluzja zawsze ogranicza się do jednego: czy jest szansa na to, że będzie taniej. A jeżeli nie ma możliwości na dojścia do tego wniosku to podsumowaniem jest, dobrze, że nie będzie drożej.
Myślę, że w kontekście tego z czym realnie przyjdzie się nam mierzyć – faktycznym zmniejszeniem plonów jęczmienia browarnego w Europie, a przede wszystkim wciąż niepewną polityką w zakresie gospodarki wodno-ściekowej i zapowiedzianymi już drakońskimi podwyżkami cen prądu oraz innych nośników energii – przyjdzie nam stanąć wobec znacznego pogorszenia warunków ekonomicznych, w których działają browary.
Co więcej pytanie nie będzie brzmiało „czy”, ale „kiedy” ceny ruszą w górę. No i rzecz najważniejsza, czy jest szansa na to aby choć część podwyżek została przeznaczona na kompensację zwiększonych kosztów produkcji, czy raczej zostanie rozszarpana przez pozaprodukcyjne elementy drogi naszego piwa.
Co tydzień nowy felieton z cyklu „Zdaniem Błażewicza”.
Nie chcesz przegapić kolejnego felietonu? Zapisz się na newslettera
Komentarze