Zdaniem Błażewicza: O’zapft ist!
Ostatnio pisałem, że lubię wrzesień. Jednak dzisiejszego tekstu nie jestem w stanie zacząć od czegoś innego niż stwierdzenie, że tak naprawdę to mój ulubiony miesiąc roku!
Co w nim jest takiego wyjątkowego? Do końca nie wiem… Pewne jest natomiast to, że noce są już zimne, a co za tym idzie – te przespane są wyjątkowo smaczne; a te nieprzespane można poświęcić na wsłuchiwanie się w rykowisko jeleni. Wrześniowe dni są wciąż piękne i ciepłe, co oznacza, że można spędzać je na świeżym powietrzu.
Przede wszystkim jednak wrzesień to miesiąc obfitości. Na polach i w sadach mamy całe bogactwo warzyw, owoców, które cieszą oko i podniebienie.
Wrzesień to także czas dożynek, różnego rodzaju świąt plonów i obfitości. Zatem i my – ludzie związani z branżą piwną – powinniśmy cieszyć się tym, że pracowite lato za nami, a przed nami cały rok pracy oparty o słody, chmiele i inne surowce ze zbiorów 2019.
Wśród całej tej dożynkowej atmosfery mamy jeden symbol globalny. Pierwsza sobota po 15 dniu września oznacza, że zacznie się Oktoberfert. I mimo tego, że nie jest to święto branżowe – a raczej element popkultury; że nie ma tam piw różnorodnych – a jedynie podawany w masach oktoberfest-maerzen; że nie uczestniczą w nim wszyscy – a tylko tradycyjne monachijskie browary; no i że z roku na rok jest coraz więcej komercji i meanstream’u to jest to moment w roku wyjątkowy… moment dziękczynienia za zbiory i dziękowania za możliwość realizowania się w najlepszej na świecie pracy.
21 września jak zaczarowany patrzyłem w ekran telewizora. Piękny barwny korowód prowadzony przez dziewczynkę z rzepą, konne zaprzęgi najnowocześniejszych browarów w Niemczech, by oddać hołd tradycji i orkiestry dęte mają swój nieodparty urok. A do tego ceremoniał z odszpuntowaniem beczki wieńczonym okrzykiem „o’zapft ist!” i salwa rozpoczynająca wielkie świętowanie. Może chwilę po tym zaczął się wielki międzynarodowy jarmark, w którym dziesiątki, setki, a może i tysiące przebranych w bawarskich stroje turystów zaczęło żłopać hektolitry piwa…
Dla mnie jednak pierwsza, symboliczna część tej imprezy, kolejny raz dała obudowanego tradycją kopa do pracy! Z całą pewnością starczy on na cały rok J
A wszystkim ludziom z piwem związanym: rolnikom uprawiającym jęczmień browarny, chmielarzom, słodownikom i piwowarom życzę: jak mawiają Czesi – „Dej Buh Stesti” (Szczęść Boże) i „Hopfen und Malz Gott erhalt’s” (Chmiel i słód zachowaj nam Boże!) – jak zwykli mawiać piwowarzy z Niemiec!
Komentarze