Każdy z miłośników piwa ma swoje rytuały. Nieważne czy jest to ulubiony kufel, specjalny sposób nalewania, miejsce gdzie piwo najlepiej smakuje czy idealna piwna przekąska. Rytuał to sposób na celebrację smaku i aromatu. Na cieszenie się chwilą i spędzanie czasu w specjalny sposób. Jak zatem dobrać piwo do sytuacji by rytuał był przyjemnością a nie obowiązkiem ? To tak naprawdę temat na całą książkę, pewnie nawet niejedną. Jest jednak kilka kluczowych elementów, które sprawiają, że konkretne piwa da się intuicyjnie dobrać tak, by dopasowały się do tak zwanej potrzeby chwili. Zacznijmy zatem od początku.

Sytuacja 1

    Jest słoneczny, czerwcowy poranek. Budzimy się pełni ochoty do działania i zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nie mamy dzisiaj nic ważnego do zrobienia. Mamy czas na celebrację śniadania, telewizji śniadaniowej, siedzenie na tarasie, leżenie w hamaku itd. I wtedy w głowie świta nam myśl. Tu przydało by się jakieś lekkie, rześkie piwo. Zaraz potem włącza się myśl druga. Przecież piwa nie pije się przed południem, to znaczy odpowiedzialni konsumenci nie piją... Postawmy sobie zatem pytanie, dlaczego wieczorem pić piwo można a rano nie? Czy działa inaczej, inaczej smakuje? Raczej nie. To bardziej sprawa uwarunkowań społeczno-kulturowych. Uwarunkowań, które niemieccy piwosze mają sobie za nic. Oto bowiem w całej Bavarii rytualne śniadanie składa się z białej kiełbaski, precla, słodkiej musztardy i kufelka zimnego piwa pszenicznego, zwanego tu Weissbier. Takie śniadanie wbrew pozorom to nie początek całodziennej imprezy. To piwny rytuał, który ma ponad 100 lat i niezmiennie raduje niemieckich piwoszy.
 

autor: Maciej Chołdrych

Fot.: www.sxc.hu

 Jak zamówić prenumeratę czasopisma drukowaną/elektroniczną