Utrzymanie ruchu - zapobiegać czy leczyć?
Reaktywne czy profilaktyczne? Jakie podejście do utrzymania ruchu obowiązuje dziś w zakładach? Na ten temat dyskutowali uczestnicy debaty zorganizowanej w ramach konferencji „UR w przemyśle spożywczym”.
Wiele zakładów odchodzi od reaktywności, choć wciąż są i takie, gdzie od lat stosowana metoda od awarii do awarii jest opłacalna. Podejście profilaktyczne popiera OSM Sierpc: – Jaka jest zaleta przeglądów prewencyjnych? Specjaliści przy wykonywaniu takich prac mogą się dużo nauczyć, a tę wiedzę wykorzystać w przypadku awarii – mówił Tomasz Sowiński z OSM Sierpc.
Sierpc to duży zakład, jak natomiast profilaktyka wygląda u mniejszych producentów? „Często tak, że kupując dziesięć sprężarek, jedenastą kupujemy na zapas” – mówili uczestnicy debaty. Inne zdanie miał na ten temat Artur Zaborowski ze STOCK Polska: – Nie zgadzam się, że powinienem mieć np. drugi zakład produkcyjny, bo zarabia ta maszyna, która pracuje, a nie stoi.
Do tematycznych sprężarek nawiązał Tomasz Słupik (Energopomiar), pytając prowokacyjnie: – Jeżeli kupujecie państwo te maszyny, to jak często sprawdzacie parametry gwarantowane przez dostawcę? Wobec ciszy panującej na sali, kontynuował: – Czy na pewno więc dostajecie urządzenie, które chcieliście dostać?
– Musimy mieć alternatywne maszyny. Wielkość strat jest źródłem dublowania maszyn – mówił Mariusz Głowacki z Browaru Amber, tłumacząc, że zakład nie może czekać godzinami na serwis, gdy np. gotowana jest brzeczka, a awarii ulegnie wymiennik ciepła.
Zatem dublować, czy nie? Wielu debatujących zgodziło się, że newralgiczne maszyny powinny mieć zamienniki, a wobec nie zawsze błyskawicznie działających serwisów konieczne jest posiadanie części zamiennych. – Nie jestem przeciw zapasom części zamiennych. Niezbędne są jednak analizy krytycznych komponentów, co pozwala na znaczne skrócenie czasu awarii – podkreślił Artur Zaborowski.
Przysłuchując się głosom debatujących czytelne było, że podejście do utrzymania ruchu różni się w zależności od wielkości firmy, jak i nowoczesności parku maszynowego. – Inaczej jest w przypadku dużego zakładu, gdzie dostawa urządzeń następowała w jednym czasie, a inaczej zakładu 50-letniego, gdzie maszyny nie są z jednego systemu, dokupywane były w różnych czasach – stwierdził Andrzej Olkowski (Browar Kormoran), zaznaczając, że w tej drugiej grupie panuje większa reaktywność. – Tam działy UR będą miały zajęcie jeszcze przez wiele lat – podsumował.
Cześć dyskusji poświęcono kwestii outsourcingu. Czy to dobre rozwiązanie? Tak, ale… – Firma outsourcingowa powinna zajmować się małymi obszarami: wibroakustyka, pomiary termowizyjne – specjalistyczne, wybrane prace – mówił przedstawiciel STOCK Polska. – Nie zgadzam się na firmę, która swoimi usługami „pokryje” cały zakład.
Pozostali uczestnicy debaty podzielili tę opinię: – Nie zaplanujemy sobie awarii. Outsourcing tymczasem przyjeżdża na remonty planowe. Bez własnych specjalistów, jak zakład poradziłby sobie w przypadku nagłej usterki? – pytał Jacek Dyś ze Spółdzielni Mleczarskiej Bieluch. Podobnie wypowiadał się Andrzej Olkowski: – Gdyby z outsourcingiem było tak idealnie, to nie byłoby nas dziś na tej sali.
Temat podsumował moderujący dyskusję Wojciech Mączyński, stwierdzając że całościowy outsourcing wiązałby się z ryzykiem monopolizacji.
Debata „Utrzymywać w ruchu znaczy zarabiać” odbyła się 20 lutego w Lublinie (podczas konferencji „Utrzymanie ruchu w przemyśle spożywczym”). W dyskusji, której moderatorem był Wojciech Mączyński (WoMa Solution), wzięli udział: Jacek Dyś (SM Bieluch), Mariusz Głowacki (Browar Amber), Andrzej Olkowski (Browar Kormoran), Tomasz Słupik (Energopomiar), Tomasz Sowiński (OSM w Sierpcu), Artur Zaborowski (STOCK Polska).