Zdaniem Błażewicza: Chyba zostanę w tej samej klasie na kolejny rok
Zawsze lubiłem ten czas, gdy nadchodzącemu wakacyjnemu luzowi towarzyszyły ostatnie chwile napięcia i walki o realizację celów przed urlopem, czy końcem roku szkolnego. Tylko raz byłem świadkiem, gdy mój kolega po stoczeniu heroicznej walki poległ i został kolejny raz w tej samej klasie…
I ja dziś czuję się bardzo podobnie. Komentuję to, co mnie porusza w kontekście rynku piwa już dłuższy czas. Czasem jestem się w stanie zdobyć na chłodną analizę, jednak najczęściej piszę z potrzeby serca lub szarpnięcia emocji. Dziś okazuje się, że to wszystko na nic! Na nic, bo… sam już nie wiem, co to jest piwo!
O braku krajowej definicji piwa i problemach z tym związanych pisałem już nie raz. Jednak bezpośrednim powodem dzisiejszego tekstu jest wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w głośnej sprawie Kompania Piwowarska kontra poznańscy celnicy odnośnie „dosładzanych piw”. (O samej – bardzo ciekawej – sprawie i o tym, jak unijne urzędy chcą przepchnąć nowelę, która wyrok trybunału uczyni nieważnym – przyjdzie chyba popełnić odrębny wpis). Otóż sentencja wyroku (z dn. 17.05.2018 r. – C-30/17), dając możliwość zachowania bardziej szczegółowych przepisów krajowych, określa najbardziej ogólne ramy prawne dotyczące wszystkich państw wspólnotowych. I tak ustalając ramy prawne wspomniana jest Dyrektywa 92/83, która stanowi, że” „ przez pojęcie piwa rozumie się wszystkie produkty oznaczone kodem taryfowym CN 2203 lub wszelkie produkty zawierające mieszaninę piwa z napojami bezalkoholowymi, oznaczonymi kodem taryfowym CN 2206, o ile w każdym wypadku rzeczywista zawartość alkoholu w tych produktach przekracza 0,5% obj”. [5, c-30/17]. Kolejny fragment precyzuje to pojęcie na kanwie prawa polskiego: „Do piwa w rozumieniu ustawy (o podatku akcyzowym 23.01.2004 Dz.U. nr 29, poz. 257) zalicza się wyroby wymienione w poz. 13 załącznika nr 2 oraz wszystkie wyroby będące mieszaniną piwa i napojów bezalkoholowych, oznaczone symbolem PKWiU 15.94.10 i kodem CN 220600, w których rzeczywista wartość alkoholu przekracza 0,5% objętości”. [11, c-30/17].
Te dwa wspomniane wyżej akty prawne miały wyznaczać widełki, w których trzeba się teraz znaleźć by oferować piwo. Jednak rzeczywistość jest od tego bardzo odległa. W dniu dzisiejszym mamy na rynku także produkty, które w tych ramach się nie mieszczą. Pierwszą grupę takich „wynalazków” stanowią koncernowe piwa bezalkoholowe (0%) – warzone klasyczną metodą, a następnie dezalkoholizowane. Nie spełniając zatem warunku posiadania powyżej 0,5% alkoholu, by nazwać je piwem. O skomplikowanych zapewne zasadach ich opodatkowania nawet nie chcę myśleć. Drugą grupą „produktów”, które chyba na wyrost aspirują do bycia „piwem” są bezalkoholowe IPA. Co prawda produkowane są zapewne w innej technologii (wszczęcia fermentacji lekkich brzeczek i gwałtownego zahamowania fermentacji), jednak podobnie jak w przypadku piw z koncernów nie przekraczają wymaganego minimum w postaci zwartości alkoholu ponad 0,5% obj. O ile też w piwach koncernowych musi dochodzić do jakiś rozliczeń akcyzowych, jestem przekonany, że te produkty nie podlegają zgłoszeniom akcyzowym (co też jest wyznacznikiem produkcji prawilnego piwa). Zatem mentlik prawny stwierdzony w wyroku KP kontra KAS, zyskuje potwierdzenie u samych fundamentów piwnej branży. Skoro bowiem niepodlegający zapisom ustawy akcyzowej (oraz dyrektywie 92/83) produkt możemy nazwać piwem i określać równie nieprecyzyjnym, ale powszechnie akceptowalnym, pojęciem piwnego styli (IPA).
Nie chciałbym, aby ktoś uznał, że jestem wrogiem produktów bezalkoholowych. Ba! Ja jestem ich wielkim fanem! Dlatego też uważam, że cała branża piwna w Polsce, ale także w Europie powinna zacząć pracę od postaw. Praca ta powinna zakończyć się zdefiniowaniem podstawowych pojęć branżowych tak, aby umożliwiło to spokojną pracę browarów i ich konkurowanie na równych zasadach, a klientom dała pełną wiedzę i niezbędną edukację. Bez tego – jako konsumenci – będziemy traktowani jak ciemna masa, której wciskane będą piwa przebrane za cydry, jasne podpiwki udające IPA, czy jeszcze inne dziwaczne produkty niewyjaśnionych proweniencji i historii…
Dla dobra nas wszystkich ja jestem w stanie nie tylko zostać w tej samej klasie na kolejny rok, ale nawet cofnąć się o kilka szczebli edukacji.
Komentarze