Zdaniem Błażewicza: Widzimisię, plan, czy wiatr zmian?
Ubiegły tydzień zaczął się od mocnego i niespodziewanego uderzenia. Otóż Grupa Żywiec ujawniła informacje, że zawarła opiewającą na kwotę 500 mln złotych umowę z Chicago Poland Investment Group LLC dotyczącą zakupu Browaru Namysłów. Oznacza to, że po uzyskaniu zgody Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta Grupa Żywiec stanie się posiadaczem browarów w Namysłowie i Braniewie.

Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy był fakt, że kolejny raz historia zatoczyła koło i firma, która odpowiadała za rozwój, a następnie zamknięcie (oraz liczne problemy) braniewskiego browaru kolejny raz stała się jego posiadaczem. Nie wiem, jakie są przyczyny nabycia zakładów należących do Namysłowa. Pewnym natomiast jest to, że jeżeli GŻ nie ma jakiegoś pomysłu za zagospodarowanie własności i mocy (obu browarów) Browaru Namysłów dla Braniewa oznacza to kłopoty. Nie ma bowiem na północno-zachodnim skraju województwa warmińsko-mazurskiego miejsca na dwa pokaźnych rozmiarów zakłady należące do jednego właściciela i utrzymujące się z warzenia eurolagera.
Z drugiej strony uświadomiłem sobie to, że polski rynek piwa jest zbyt dojrzały i stabilny, żeby dokonywać przejęć za 500 mln złotych, licząc na podział tortu, który i tak w większości już został podzielony.
Dlaczego zatem stało się tak, że jesteśmy świadkami znaczącej zmian na polskim rynku piwa? Moim zdaniem musi chodzić o jakieś działania mające dostosować plany nabywcy do tego, czego potrzebuje rynek, albo stworzyć warunki do realizacji strategii GŻ na kolejne lata.
Jakie zatem scenariusze wchodzą w grę?
Mało prawdopodobny wydaje się scenariusz eksportowy. Co prawda Browar Namysłów szczycił się tym, że duża część jego produkcji (zwłaszcza tej braniewskiej) trafiała na eksport. Jednak rynki te – mimo, że chłonne – nie były rynkami o dużej rentowności.
Nie wierzę też, że GŻ szuka sposobu na podniesienie wydajności. Jego macierzyste zakłady są duże, nowoczesne, a co za tym idzie budowane z rezerwami mocy i zapewne łatwiej byłoby podkręcić w nich śrubę, niż włączać do systemu nowe zakłady.
Równie mało prawdopodobnym wydaje się scenariusz budowania w oparciu te browary zaplecza dla piw bezalkoholowych. Piwa te, mimo tego, że ich popularność i udział w rynku ciągle wzrasta nie budują wartości dodatkowej. Tym bardziej byłoby to dziwne w momencie, gdy niedawno podano informacje o dużej (bodajże 100 milionowej) inwestycji w bezalkoholową linię bezpośrednio w Żywcu.
Co zatem może za tym stać? Może obie strony starły się uwolnić od najbardziej kłopotliwych „łatek”, które najbardziej ograniczały ich rozwój. Nabywca mocno inwestował w serię piw specjalnych i widzi istniejący tu potencjał, którego nie można skonsumować przez ciążącą „łatkę koncernu”. Zmuszony zatem został do szukania czegoś, co organizacyjne nie jest obce (produkcja jest znacząca, zarządzanie firmą opiera się o nowoczesne systemy), z drugiej strony, czegoś do czego nie przylgnęła koncernowa przywara. Z drugiej strony sprzedający nie był co prawda obciążony mianem koncernu, ale nie był też w stanie uzyskać elastyczności najmniejszych i ich pozycji rynkowej. (Swoją drogą ciekawe w jak nieokreślonej przez konsumentów niszy funkcjonują browary produkujące od jednego do kilku milionów hl piwa rocznie ). Zatem zapowiedziana transakcja wydaje się stanowić rozwiązanie win-win. Duży zmniejszył skalę i zmył zmazę, a co za tym idzie może tworzyć największy projekt piw „crafty” – piw z niekoncernowych browarów stanowiących własność koncernów. Jak duży jest potencjał takich inicjatyw pokazuje przykład Blue Moon (i wielu innych piw i browarów zza wielkiej wody). Konsument kupuje piwo z browaru, który w jego mniemaniu jest niekoncernowy, ale tak naprawdę jego moc, oraz zaplecze logistyczne jest zależne od wielkiego gracza.
Takie rozwiązanie wydaje się najbardziej prawdopodobne. Te ok. 2 mln hl piwa oferowanych przez Namysłów z pewnością pokrywa zapotrzebowanie rynku na specjalności o bardzo szerokiej dostępności. Słowem nowo nabyte browary mogą stać się swoistym poligonem dla GŻ, a w razie niebezpieczeństwa rezerwą produkcyjną lub otworzeniem na południowo-zachodnią Polskę.
Oczywiście jak będzie pokaże czas. Jednak moim zdaniem pierwszą i niezawodną próbą dla intencji tego działania będzie sposób podziału marek, utrzymanie tych, które należały do Namysłowa i tych, które pojawią się tam firmowane (lub nie) przez nowego właściciela.
Co tydzień nowy felieton z cyklu „Zdaniem Błażewicza”.
Nie chcesz przegapić kolejnego felietonu? Zapisz się na newslettera
Komentarze