Zdaniem Błażewicza: Punkt ciężkości
Kilka ostatnich tekstów oraz to, co dzieje się w branży, czy raczej jej mikroskali uświadamia mnie, że nawet jeżeli nie osiągamy swoistej masy krytycznej, to jesteśmy świadkami zdecydowanej zmiany punktu ciężkości.
Z jednej strony widzimy jak pewna grupa osób związanych z branżą aktywnie działa na rzecz uchowania starego-pierwotnego modelu rozprzestrzeniania się piwnej rewolucji. Cel jest szczytny, bo ma na celu podtrzymania elitarności piw rzemieślniczych i uznanie ich za awangardę dostępną tylko osobom odpowiednio wtajemniczonym w arkana browarniczej sztuki.
Z drugiej strony widoczny jest trend rewolucji masowej, nie tak bardzo radyklanej, takiej, gdzie kwestii podnoszenia jakości i różnorodności piw towarzyszy realizacji misji uczynienia dobrych piw dostępnymi i gdzie wątek biznesowy nie jest tematem tabu.
Na tym tle równie ciekawie prezentują się zmiany w większej skali. Obserwujemy skoki maluchów na głęboką wodę. Z drugiej strony jesteśmy świadkami kruszenia się dawnych potęg regionalnych, czy zarzucania sieci na mniej świadomych klientów przez koncerny chcące nęcić nie tylko nazwami popularnych stylów, ale także przez zakupy niekoncernowych zakładów (choć tu interpretacja słowa „niekoncernowość” może budzić długie dyskusje).
Wszystko to jest o tyle ciekawsze, że w wielu wypadkach okraszone historiami osób, które są twarzami naszej branży i stanowią marki osobiste powiązane z poszczególnymi brandami. Widzimy zatem rozchodzenie się dawnych towarzyszy, którzy obierają różne drogi i chcą kontynuować swoją przygodę z piwem według własnego pomysłu. Widzimy też to, że osoby będące twarzami browarów (kontraktowych najczęściej) i odpowiadającymi za ich kreatywną ofertę ustępują pola tym, którzy tak naprawdę rządzą w firmach – czyt. mają moc autoryzowania przelewów…
Ciekaw jestem, co z tego wyniknie, kto przetrwa to zimowe przesilenie i co z tego wyniknie. Jestem jednak przekonany, że bez względu na wszystko mijający rok udowodnił nam, że był kolejnym dobrym okresem dla polskiego piwa. A jak poszczególne poziomy piwnej piramidy poradzą sobie ze zmieniającym się otoczeniem, oczekiwaniami klientów i zmianami rynku pokaże czas.
Sprostowanie: W jednym z moich ostatnich tekstów „Słoń chce się ukryć za drzewem, a mrówka obalić drzewo…” omyłkowo podałem, że celem kampanii crowdfundingowej spółki Doctor Brew jest 20 mln złotych. Faktycznie w ramach crowdfundingu spółka chce pozyskać 2 mln złotych. Kwota ta razem z oferta prywatną ma pozwolić spółce na pozyskanie 7 mln złotych na pokrycie kosztów operacyjnych transakcji wykupu browaru w Lwówku z BRJ. Sama transakcja ma zostać sfinansowana m.in. z kredytu.
Za pomyłkę i złe zliczenie zer serdecznie przepraszam.
Co tydzień nowy felieton z cyklu „Zdaniem Błażewicza”.
Nie chcesz przegapić kolejnego felietonu? Zapisz się na newslettera
Komentarze