W tym roku browary jak zawsze na sezon przygotowały się należycie. Jestem przekonany, że we wszystkich zakładach gotowość do pracy na wzmożonych obrotach została osiągnięta. Niestety od dłuższego czasu stacje radiowe, zamiast nadawać prognozy zapowiadające piękną pogodę, coraz częściej puszczają piosenkę zespołu Maanam pt. „Wyjątkowo zimny maj”:

Dzień za dniem pada deszcz,

Słońce śpi, nie ma cię,

Jest mi bardzo, bardzo źle.

Zimny kraj, zimny maj,

Koty śpią, miasto śpi,

Czarodziejskie śnią się sny.

Połowa maja i temperatury w okolicach 10 stopni Celsjusza oznaczają utratę dystansu do wyników z biegłego rekordowego roku. Strata blisko miesiąca sezonowej sprzedaży będzie bardzo trudna do odrobienia, tym bardziej, że nie widać na horyzoncie tradycyjnych dodatkowych „katalizatorów” sprzedaży…

Oczywiście nie wszystko stracone. Nie chodzi też, żeby każdego roku bić rekordy warzonych i sprzedawanych piw. Trzeba jednak pamiętać, że ten rok jest kluczowy dla wielu małych zakładów. Zachęcone wdrożoną w rok ubiegłym ulgą w akcyzie rozpoczęły cały proces inwestycji, które mają doprowadzić do osiągniecia kolejnego poziom rozwoju. Proces ten trwa i nie zakończy się z dnia na dzień. Mam tylko nadzieję, że ewentualny niewielki spadek efektywności branży browarniczej nie da sygnału, że rząd źle ulokował „podatkowy bon prorozwojowy”. Bo przecież w naszej branży nie wszystko zależy od producenta… ważna jest też kapryśna pogoda.