Partner serwisu
Tylko u nas
23 lipca 2019

Zdaniem Błażewicza: Teoria światów równoległych

Kategoria: Zdaniem Błażewicza

Skłamałbym pisząc, że dorastałem w czasach czarno-białej telewizji. Jednak w czasach mojego dzieciństwa były zaledwie dwa programy telewizyjne i dla wielu moich rówieśników – dla mnie też – stanowiły one pewnego rodzaju ramy życia. Wiedzieliśmy, że poniedziałek to dzień teatru telewizji, środa mecz, czwartek kryminał. Bajka – jedna – o 19, w sobotę „5-10-15”, a w niedzielę „Teleranek” i „Emil z Lunebergi” (choć nigdy nie widziałem, bo kolidował z moimi niedzielnymi obowiązkami).

Zdaniem Błażewicza: Teoria światów równoległych

Świat mojego dzieciństwa był genialnie prosty. I to nie z tego względu, ze wszyscy byliśmy uzależnieni od telewizji. Jego genialność polegała na posługiwaniu się jednym kodem pojęciowym. Hasło: „wyjdziesz po bajce” – oznaczało i czas i miejsce, a często także to, czy ktoś tę bajkę oglądał. Podobne znaczenie miały inne stwierdzania, choćby: „wróć na „Wiadomości”” – oczywiście bez potrzeby ich oglądania.

Dziś już tak prosto nie jest! Bajki, czy wiadomości – nadawane są całe dnie; kryminały mają dedykowane kanały, sportowe rozgrywki trwają cały dzień (a potem są do obrzydzenia powtarzane). Znakiem czasów może być też spędzanie czasu na Youtubie. Cała rodzina, w tym samy czasie i miejscu, może korzystać z tego medium. Jednak każda z osób może oglądać coś innego. Ba! Każdy może oglądać kanał bardzo popularny (nawet z milionami subskrypcji, czy odsłon), a nie wiedzieć, że inni oglądani przez pozostałych członków rodziny Youtuberzy istnieją.

Piszę o tym, gdyż to bardzo interesujący znak czasów. Łączymy się w wielkie grupy, ale często jesteśmy sami. Korzystamy z jednego medium – przysłowiowego YT – a każdy ma swój indywidualny profil (dobrany do własnych potrzeb). Jak ta sytuacja wpływać będzie na przemysł – także spożywczy, czy konkretnie browarnictwo przyjedzie się jeszcze zastanowić…

Pewne jest to, że jesteśmy świadkami tworzenia rzeczywistości światów równoległych – funkcjonujących razem, ale obok siebie i od siebie niezależnych. Co więcej rzeczywistość ta, coraz mocniej wkracza w życie polityczne i gospodarcze.

Jestem przeświadczony, że w ostatnim czasie jesteśmy świadkami takiej sytuacji w dziedzinie alkoholi.

Mamy zatem trwającą już jakiś czas lobbingową ofensywę producentów wódki, której celem jest doprowadzenie do narzucenia „wódczanych” metod obliczania akcyzy dla wszystkich producentów alkoholi.

Jesteśmy świadkami trwającej już kilka lat walki cydrowników o uprządkowanie zagadnień produkcji „jabłecznika”. Zapowiedzi rządowe były mocne. Dodatkowym katalizatorem zmian miało być embargo na dostawę polskich jabłek do Rosji. Niestety wszystko spełzło na niczym. Do dziś nie doczekaliśmy się rozwiązań w tym zakresie – ani w sprawach legislacyjnych, ani akcyzowych.

W ostatnim tygodniu natomiast minister Ardanowski zapowiedział regulację spraw drobnego gorzelnictwa. Mocno kibicuję rozwiązaniom w kierunku – komunalnego gorzelnictwa, jakie znamy z krajów takich jak Czechy, Austria, czy Chorwacja. Śmieszne jest bowiem, jak lokalne destylowane specjały (jak „Duch puszczy”, czy „Śliwowica”), są produktami regionalnymi i wciąż pozostają nielegalne.

Mamy zatem światy równoległe. W każdym toczy się odrębna wojna. Każdy toczy bój ważny nie tylko dla powodzenia biznesu, ale jak w przypadku cydrowników o przetrwanie. Niestety wciąż nie podejmujemy dyskusji nad całą branżą alkoholową, jej roli gospodarczej społecznej i kulturowej…, której finałem byłoby stworzenie nowych i nowoczesnych ram prawnych funkcjonowania branży

fot. 123rf.com/ zdjęcie ilustracyjne
Nie ma jeszcze komentarzy...
CAPTCHA Image


Zaloguj się do profilu / utwórz profil
ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ