Rewolucji w mleku nie będzie
– Nieustającym wyzwaniem jest zmiana struktury towarowej naszego eksportu. Za granicę wysyłamy bowiem głównie półprodukty do dalszego przetwórstwa, a wolelibyśmy, by rodzime mleczarstwo miało rozpoznawalną na świecie markę – mówi Marcin Hydzik, prezes Związku Polskich Przetwórców Mleka, z którym rozmawiamy o sytuacji polskiego sektora mleczarskiego.
Liliana Kaniuch: Słyszymy dziś o zmianach prawnych, nowych podatkach, dodatkowych kosztach... Co jest obecnie największym wyzwaniem dla branży mleczarskiej?
Marcin Hydzik: Przyjęte przez UE strategie „Nowy zielony ład” i „Od pola do stołu” wymuszą wiele zmian dotyczących ekologii produkcji i przetwórstwa mleka, na które tak naprawdę nikt w Unii nie jest gotowy, zwłaszcza jeżeli chodzi o udział powierzchni ekologicznych gospodarstw rolnych w ogóle dostępnego areału. Oczywiście, dochodzą do tego kolejne podatki związane z recyklingiem opakowań i organizacją selektywnej zbiórki odpadów. W przypadku Polski nieustającym wyzwaniem jest ponadto zmiana struktury towarowej naszego eksportu. Za granicę wysyłamy bowiem głównie półprodukty do dalszego przetwórstwa, a wolelibyśmy, by rodzime mleczarstwo miało rozpoznawalną na świecie markę, która umożliwiłaby na większą skalę eksport produktów gotowych, o dużej wartości dodanej.
Nastroje w branży więc pewnie nie najlepsze…?
Nastroje w branży są ogólnie dobre i raczej nikt nie przewiduje gwałtownych zmian aktualnej sytuacji rynkowej. Co prawda w Polsce ceny mleka surowego osiągnęły niespotykane od lat poziomy i trzeba się liczyć z tym, że w końcu spadną, tak samo jak ceny niektórych produktów gotowych – co dostrzegamy już na rynku masła. Nie spodziewamy się jednak tu rewolucji.
Wraz z nadejściem 2021 r. pojawiły się pewne utrudnienia w dostępie do rynku chińskiego, związane z tamtejszymi nowymi wymaganiami w zakresie dezynfekcji przesyłek kierowanych do tego kraju, ale nie jest to coś, z czym branża nie mogłaby sobie poradzić.
Wśród wyzwań muszą pojawić się kwestie związane z trwającą pandemią. Czy koronawirus mocno wpłynął na mleczarstwo?
Wbrew obawom związanym z epidemią COVID-19 unijny i światowy sektor mleczarski ma się całkiem nieźle. Zarówno podczas listopadowego posiedzenia Komitetu Handlu i Gospodarki Europejskiego Stowarzyszenia Mleczarskiego (EDA), posiedzenia Rady Ministrów UE ds. Rolnictwa, jak też wrześniowego posiedzenia tzw. Obserwatorium Rynku Mleka Komisji Europejskiej przeważała jedna opinia – europejski sektor mleczarski okazał się być odporny na koronawirusa. Odnotowano wzrost dostaw mleka surowego i produkcji większości wyrobów gotowych względem roku 2019. Ceny również utrzymywały się na zadawalającym poziomie.
A skupiając się na Polsce – jak duży wpływ miała dotąd pandemia na rynek mleka w naszym kraju?
Mimo początkowych obaw dotyczących funkcjonowania rynku w czasie epidemii oraz związanych z nią obostrzeń, póki co nic nie wskazuje na to, by sytuacja epidemiologiczna miała istotny wpływ na funkcjonowanie polskiego mleczarstwa. Pojawiły się rzecz jasna pewne drobne perturbacje – jak choćby te związane z kolejkami na granicach, wskutek czego występowały przejściowe i incydentalne trudności np. z zaopatrzeniem w opakowania lub drobne problemy z organizacją pracy w zakładach, związane np. z brakiem odpowiednich procedur w początkowym okresie epidemii. Ogólnie jednak pozostało to bez wpływu na kondycję polskiej branży mleczarskiej.
Druga fala COVID-19 zwiększyła natomiast obawy dotyczące potencjalnej absencji pracowników – czy to związanej z wymogiem opieki nad dziećmi (co oczywiście związane jest z zamknięciem szkół), czy przymusu odbycia kwarantanny w przypadkach podejrzenia zarażenia.
Jednakże, zgodnie z dostępnymi statystykami, zarówno skup mleka, jak i produkcja wyrobów gotowych oraz eksport, wzrosły w stosunku do roku 2019, import zmalał, a ceny większości produktów gotowych mniej więcej od połowy 2020 r. stabilnie rosły.
Ograniczenia nałożone na sektor HoReCa oraz branżę turystyczną póki co nie mają odzwierciedlenia w statystykach dotyczących branży mleczarskiej. Ponieważ wzrost produkcji równoważony jest wzrostem eksportu i niewielkim spadkiem importu, można przyjąć, że sprzedaż na rynku krajowym pozostaje niemal bez zmian.
W jakim stopniu mleczarnie odczuły skutki obostrzeń?
Największym problemem związanym z pandemią była realizacja programu „Mleko w szkole”. Z powodu zamknięcia placówek oświatowych firmy zaangażowane w ten program nie mogły dostarczać swoich towarów, nie było gdzie magazynować już wyprodukowanych przetworów mlecznych, no i rzecz jasna pojawiły się kłopoty z płatnościami za zakontraktowane, ale niemożliwe do realizacji dostawy. Poza tym polska branża mleczarska, póki co, przechodzi epidemię suchą stopą.
Mleczarstwo zawsze stawiało na bezpieczeństwo produkcji. Czy mimo to, z racji pandemii, konieczne było wdrożenie jakiś nowych zasad w zakładach wytwórczych?
Sytuacja oczywiście wymusiła zmiany w zakresie wewnętrznych procedur w zakładach – choćby przy odbiorze mleka, ale również przy organizacji pracy w samych przetwórniach, tak aby minimalizować ryzyko zarażenia wśród personelu.
A jak wygląda wspomniany eksport?
Zgodnie z aktualnie dostępnymi danymi – zarówno pod względem wolumenu, jak i wartości – polski eksport mleczarski w okresie: styczeń – listopad 2020 r. wzrósł w stosunku do analogicznego okresu roku 2019. Być może miało na to wpływ czasowe osłabienie złotego w stosunku do głównych walut, które dało polskim produktom przewagę konkurencyjną na rynkach zagranicznych, zwłaszcza poza UE. Zgodnie ze wstępnymi danymi, od stycznia do listopada Polska sprzedała za granicę produkty mleczarskie o wartości przekraczającej 8,4 mld zł, co stanowi wzrost o ok. 1,3% w stosunku do poprzedniego roku, co zawdzięczamy dobrym wynikom sprzedaży serów, odtłuszczonego mleka w proszku oraz serwatki w proszku. W tym samym okresie wartość importu spadła o nieco ponad 1%.
Mimo że wśród najważniejszych partnerów handlowych Polski znajdują się przede wszystkim kraje członkowskie UE, to wartość wywozu na tym kierunku spadła o ok. 10%. Na szczęście w tym samym okresie, w zależności od produktu wzrósł eksport do Chin, Algierii, Meksyku czy Indonezji oraz wielu innych państw.
Nadal jednak utrzymuje się niekorzystna struktura eksportu, w której zdecydowany udział mają takie wyroby, jak mleko i śmietana, masło czy proszki mleczne, czyli produkty przeznaczone do dalszego przetwórstwa, przez co sytuacja na rynku polskim jest bardzo ściśle uzależniona od cen na rynku światowym.
Popatrzmy na wielkość spożycia nabiału przez Polaków. Wciąż jest na niskim poziomie.
Niestety, nadal mamy relatywnie niskie spożycie mleka i jego przetworów w porównaniu z innymi krajami UE. Dostrzegamy również „ataki wizerunkowe” na branżę mleczarską ze strony niektórych organizacji ekologicznych oraz radykalnych obrońców zwierząt, co również nie sprzyja wzrostowi spożycia.
Jak zatem przekonywać do produktów mlecznych?
Np. prowadząc kampanie informacyjne. Przekazy tych obecnie organizowanych kierowane są głównie do dzieci i młodzieży oraz do osób odpowiedzialnych za decyzje zakupowe w gospodarstwach domowych. Rzecz jasna w przekazach tych podkreślane są walory żywieniowe i zdrowotne produktów mlecznych. Mamy nadzieję, że młodzi konsumenci wraz z wiekiem nie odejdą od raz ukształtowanych nawyków.
Mamy coraz więcej produktów bez laktozy czy pochodzenia ekologicznego. To również krok w stronę oczekiwań konsumentów.
Zakłady mleczarskie dostrzegły, że konsumenci poszukują m.in. tzw. produktów ekologicznych i starają się sprostać popytowi. Problemem w tym przypadku jest brak surowca pochodzącego z gospodarstw ekologicznych, co zmusza zakłady do importu mleka z innych krajów. Ponadto liderzy rynku już stawiają pierwsze kroki w produkcji wyrobów pochodzenia roślinnego. Za ich przykładem prawdopodobnie ruszy wielu innych przedsiębiorców.
Rozmawiała Liliana Kaniuch, redaktor czasopisma „Kierunek Spożywczy” oraz portalu kierunekspozywczy.pl.
Komentarze